Kolejnym uszytkiem w mojej kolekcji są bumpsters-y, czyli coraz bardziej popularne osłonki na szczebelki w dziecięcym łóżeczku. Ciekawe czy wyprą bardzo popularne w Polsce ochraniacze do łóżeczek dziecięcych? Pomysł na ich stworzenie tym razem wziął się ze strachu- tak dobrze czytacie właśnie ze strachu. "Dobra Dusza", którą poznaliście w poprzednich postach poprosiła mnie o uszycie właśnie dość popularnego ochraniacza na łóżeczko. Przetrząsnęłam Internet w poszukiwaniu wzorów takich ochraniaczy i zamarłam... Otóż "Amerykańscy Naukowcy" czy też inni "Szaleńcy" przeprowadzając "jakieś tam" badania, których nie będę teraz oczywiście przytaczać, stwierdzili, że ochraniacze mogą być jedną z wielu przyczyn niemowlęcej śmierci łóżeczkowej. No i poddałam pod wątpliwość szycie owych ochraniaczy- no bo Ja z tą wiedzą takiego ochraniacza bym nie założyła świadomie swojemu dziecku do łóżeczka, zwłaszcza, że pediatrzy trąbią im mniej w łóżeczku tym lepiej. Zatem znalezione na brytyjskich stronach bumpsters-y jakoś bardziej mnie przekonały. Po konsultacjach z ich przyszłą właścicielką - podjęta została decyzja o uszyciu właśnie takich mniejszych ochraniaczy.
Zatem po pomiarach wstępnych łóżeczka i określeniu ich ilości powstało 20 szt. ochraniaczy o wymiarach 27x30 cm.
Ochraniacze powstały z białej 100 % bawełny po stronie lewej oraz znanej z poprzednich projektów tkaniny bawełnianej 100 % w sowy. Wypełnienie to 1 cm gąbka tapicerska z atestami.
Na cały projekt zużyto 5 m taśmy rzepowej szerokości 2,5 cm.
Na cały projekt zużyto 5 m taśmy rzepowej szerokości 2,5 cm.
Dodam tylko, że koszt kupna w sklepie takich ochraniaczy to wydatek rzędu ok. 170 zł za 10 szt.
Nie muszę chyba pisać, ze opłaca się je uszyć samemu :)
Widok na ochraniacze od strony łóżeczka (co widzi maluch) poniżej:
Widok od strony pokoju (co widza wszyscy) poniżej:
Będzie pasować do poduszki do karmienia i kocyka.